Na chwilę wyszło słońce, ale zaraz się schowało przestraszone ilością pól i lasów, które trzeba byłoby wysuszyć ;)
Dziś na śniadanie (to dla tych, co chcą pośledzić trochę samą konstrukcję diety) były następujące elementy:
- zakwas z buraków i sok z marchwi (standardowo - codziennie tak samo)
- kiwi (1/2)
- surówka z kapusty, jabłka, rzodkiewki (blee)
- surówka z rzodkiewki i sałaty (blee)
- gotowana marchewka i brukselka (bleeeeee)
Czyli generalnie śniadanie nie było genialne...
Po śniadaniu było zebranie organizacyjne - co, gdzie, jak i o której i dlaczego jesteśmy tacy super.
Nic nowego, nic ciekawego.
Potem poszłyśmy z Elką do sklepu - Jezu, jak ciężko oprzeć się pokusie pięknie pachnącego chleba... Ale się oparłyśmy, kupując same niesmaczne i nieromantyczne produkty, pt. skarpetki, mydło i żarówki ;)
Żarówka była podstawowym elementem, bo wczoraj moja zaczęła migać, więc powiedziałam do niej "może byś tak przestała", na co ta - natychmiast zgasła :d nie wiedziałam, że jestem aż tak potężna, he he :)
Po śniadaniu poszłam spać. I spałam do obiadu!
Głowa mnie boli, ale to normalne... Samo przejdzie w końcu. Ostatnio przeszło.
Nadal pada - czasem leje, czasem siąpi tylko, ale generalnie jest zimno okropnie, więc się nawet nie chce chodzić na spacery.
Książkę mam ciekawą - polecam! "Piąta kobieta" H. Mankella. Jakoś przeżyję (chyba, że prześpię).
No a na obiad:
- sok z młodej pszenicy, jabłka i cytryny (pycha!)
- sałatka owocowa (ale niech was nie zmyli nazwa - to były moczone suszone owoce: morele, jabłka i śliwki) z dodatkiem goździków - tak czy inaczej - pyszne
- surówka z miałej rzodkwi i ogórka kiszonego
- pomidory z cebulą
- gotowane brokuły i gotowana kapusta kiszona
- zupa cebulowa (blee)
Teraz jest jakiś wykład o hydrokolonoskopii, ale ja już na nim byłam, więc poczytam sobie w tym czasie. A o 16:00 z hakiem musimy iść do lekarza (żeby nam powiedział, że jesteśmy zdrowe i możemy ćwiczyć sobie na grupie zaawansowanej fitnessowej ;)).
Wybaczcie, że się bardzo nie rozpisuje, ale naprawdę boli mnie głowa i korzystam tutaj z komputera, co też jakoś nie sprzyja wenie...
Ściskam Was, czytelnicy drodzy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz