wtorek, 21 września 2010

Refleksje jesienne i "fupty"...

Jestem zmęczona. Zmęczona tym, że nic się nie dzieje. Zmęczona nie-nie-robieniem. Zmęczona małymi, drażniącymi kłopotami. Zmęczona jakimś przygniatającym poczuciem nieprzydatności społecznej. Zmęczona tłumaczeniem się. Zmęczona brakiem energii. No, zmęczona po prostu. Bardzo. Moja głowa jest zmęczona. Mój wewnętrzny silnik się zatarł.


Z drugiej strony - jestem szczęśliwa, bo kocham. Jestem szczęśliwa, bo jestem kochana. Jestem szczęśliwa, bo budzę się obok ukochanego mężczyzny, który choć chrapie, jest najkochańszy na świecie. Jestem szczęśliwa, bo mam dom i w sumie niedaleką w czasie przeprowadzkę. Jestem szczęśliwa, bo lubię tańczyć. Jestem szczęśliwa, bo dostaje sygnały, że jestem dobrym pedagogiem i ktoś tęskni za lekcjami ze mną. Jestem szczęśliwa, bo moi przyjaciele, mówią "dobrze, że jesteś". Jestem szczęśliwa, bo mam świetną rodzinę, która wspiera niezależnie od humoru...


No i jak tu znaleźć równowagę ja się pytam??

Ani "full", ani "empty"... po prostu jakieś głupie "fupty"!


Taki wpis. Refleksyjny. Ot co.