niedziela, 26 lipca 2009

Ciągle pada. Gołubie dzień 2

Witajcie w deszczowym klimacie! znów.

Na chwilę wyszło słońce, ale zaraz się schowało przestraszone ilością pól i lasów, które trzeba byłoby wysuszyć ;)

Dziś na śniadanie (to dla tych, co chcą pośledzić trochę samą konstrukcję diety) były następujące elementy:
  • zakwas z buraków i sok z marchwi (standardowo - codziennie tak samo)
  • kiwi (1/2)
  • surówka z kapusty, jabłka, rzodkiewki (blee)
  • surówka z rzodkiewki i sałaty (blee)
  • gotowana marchewka i brukselka (bleeeeee)

Czyli generalnie śniadanie nie było genialne...

Po śniadaniu było zebranie organizacyjne - co, gdzie, jak i o której i dlaczego jesteśmy tacy super.

Nic nowego, nic ciekawego.

Potem poszłyśmy z Elką do sklepu - Jezu, jak ciężko oprzeć się pokusie pięknie pachnącego chleba... Ale się oparłyśmy, kupując same niesmaczne i nieromantyczne produkty, pt. skarpetki, mydło i żarówki ;)

Żarówka była podstawowym elementem, bo wczoraj moja zaczęła migać, więc powiedziałam do niej "może byś tak przestała", na co ta - natychmiast zgasła :d nie wiedziałam, że jestem aż tak potężna, he he :)

Po śniadaniu poszłam spać. I spałam do obiadu!

Głowa mnie boli, ale to normalne... Samo przejdzie w końcu. Ostatnio przeszło.

Nadal pada - czasem leje, czasem siąpi tylko, ale generalnie jest zimno okropnie, więc się nawet nie chce chodzić na spacery.

Książkę mam ciekawą - polecam! "Piąta kobieta" H. Mankella. Jakoś przeżyję (chyba, że prześpię).

No a na obiad:

  • sok z młodej pszenicy, jabłka i cytryny (pycha!)
  • sałatka owocowa (ale niech was nie zmyli nazwa - to były moczone suszone owoce: morele, jabłka i śliwki) z dodatkiem goździków - tak czy inaczej - pyszne
  • surówka z miałej rzodkwi i ogórka kiszonego
  • pomidory z cebulą
  • gotowane brokuły i gotowana kapusta kiszona
  • zupa cebulowa (blee)

Teraz jest jakiś wykład o hydrokolonoskopii, ale ja już na nim byłam, więc poczytam sobie w tym czasie. A o 16:00 z hakiem musimy iść do lekarza (żeby nam powiedział, że jesteśmy zdrowe i możemy ćwiczyć sobie na grupie zaawansowanej fitnessowej ;)).

Wybaczcie, że się bardzo nie rozpisuje, ale naprawdę boli mnie głowa i korzystam tutaj z komputera, co też jakoś nie sprzyja wenie...

Ściskam Was, czytelnicy drodzy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz